20.12.2021

O tym, że ciężko teraz o film

Udostępnij

Nie do końca przewidziałem, że to się tak potoczy.

Trzepiąc drzwiami szafek w poszukiwaniu nie wiadomo czego natknąłem się na moją starą Yashicę Electro. Okazało się, że poczciwy dziadek ma skorodowaną przednią soczewkę, niestety. Jak to bywa w tego typu przypadkach, zamiast naprawić ten aparat, kupiłem trzy kolejne.

Padło na Yashicę Electro GTN i dwa analogowe kompakty Olympusa.

Pierwszy aparat  - na zdjęcia "zaplanowane". Uwielbiam Electro za to, że jest stosunkowo niewielki, półautomatyczny i ma naprawdę sensowny obiektyw.

Dwa kolejne - aby każde z nas miało jeden pod ręką i nie trzeba było zbyt wiele kombinować przed naciśnięciem spustu migawki.

Przyznam szczerze, że dawno nie miałem okazji ładować rolki filmu do aparatu i trochę zaskoczyło mnie, jak trudny w utrzymaniu jest teraz analog.

Pierwsza rzecz, to dostępność filmów i ich cena. Na pewno słyszeliście opinie, że aparaty na film są super, bo trzeba się zastanowić przed zrobieniem zdjęcia. Nic się w tej materii nie zmieniło, może poza tym, że teraz film jest na tyle drogi, że bardzo trzeba się zastanowić.

Inna sprawa to wywoływanie i skanowanie. Tutaj, jak sami zobaczycie, chyba najlepiej ogarnąć temat samemu, w każdym razie przynajmniej jeśli chodzi o skanowanie. Poniżej klatki z Yashiki zeskanowane przez jeden z zakładów w Gdańsku. Miało być premium, nie do końca tak wyszło, więc kolejne posty chyba dopiero, kiedy dorobię się swojego skanera.

To co z kolei się dla mnie nie zmieniło, to przyjemność płynąca z uprawiania analogowej fotografii. Nie będę tu bajdurzył o duszy, klimacie zdjęć i tego typu głupotach, bo każdy może dorobić sobie własną teorię, a i nie każdy może się z tym  zgadzać. Dla mnie jest to frajda, której źródeł jest wiele, a która pozwala przymknąć oko na palce odmarzające na korpusie starego aparatu.

Jeśli chcecie kupić zadbany analogowy kompakt i filmy do niego, to polecam streetcamera35.

A teraz zapraszam na kilka klatek i do zobaczenia przy kolejnych rolkach.