28.01.2021

O tym, jak wygląda Orłowo z drona

Udostępnij

Pierwszą fascynację dronami przeżyłem, kiedy wiele lat temu mój tato kupił pierwszego Phantoma. Ciężko powiedzieć, żeby wtedy był to sport dla każdego. Przed lotem trzeba było podpiąć GoPro, pospinać i podłączyć aparaturę, oszacować każdą minutę w powietrzu z miliona różnych powodów. A między lotami - niekończące się kombinacje ze sprzętem, wymiany ekranów, anten, gimbali.

Dzisiaj wystarczy wyciągnąć małe latajdło z kieszeni i w ciągu 30 sekund jesteśmy w powietrzu. I choć czasy bicia rekordów wysokości czy odległości pewnie już nie wrócą, to właściwie cieszy mnie to, że tak fantastyczny kawałek technologii jest teraz dostępny dla każdego. Każdego, kto się zarejestruje i/lub przejdzie odpowiedni kurs, oczywiście.

Dzięki uprzejmości mojego Świętego Mikołaja, poniżej kilka zdjęć orłowskiego klifu (Gdynia) zrobionych w jedną bardzo mokrą sobotę.